piątek, 7 sierpnia 2015

Dzień następny, czyli rzucam to wyzwanie i dlaczego

Tak, poddaję się i w ogóle. Po którymś dniu zmagań z 30 Day Movie Challenge stwierdziłam, że kontynuowanie tego jest niezwykle nudne. Po pierwsze - ileż można pisać o ulubionych filmach? Po drugie - naprawdę macie po ulubionym filmie z każdego gatunku? Po trzecie - moje ukochane produkcje często nie dają się zaszufladkować - tak jest też z aktualnie ulubionym z ulubionych - pod tytułem Cienie zapomnianych przodków - który, jeśli bardzo chcemy "gatunkować" - może przedstawicielem radzieckiego kina nurtu ludowego (wedle nazewnictwa pana Płażewskiego) albo balladą filmową. Po czwarte - ludzie z zasady wolą czytać - i pisać - o tym, co ich zaskoczyło, skonfundowało, dało im do myślenia, co wzbudziło ich wątpliwości, wreszcie - co ich rozczarowało, a nie li o tym, co było w filmie super. To znaczy, jeśli znamy film, który jest idealny, to proszę bardzo, można się o nim rozpisywać, ale co w przypadku ulubionego romansu/komedii/dramatu/familijnego, który się nam po prostu PODOBAŁ? Bo był - słodki, kochany, nieźle zrobiony, uroczy itepe?
Summa summarum - znudziło mi się :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz